
"La, la land"
czyli dlaczego obejrzałabym go po raz trzeci
(może być mały spoiler!)
Byłam na tym filmie w kinie dwa razy w przeciągu miesiąca. I ile przez ten czas się zmieniło w moim życiu!
Moje luźne przemyślenia
Po pierwszym seansie, kiedy byłam z moją wspaniałą przyjaciółką M., długo rozmyślałam potem nad tym, co by tu zrobić, by uratować pewną rzecz w moim życiu, jak ją zdobyć ją po "filmowemu". Jak po prostu bohaterka z filmu wbiec na lotnisko, zatrzymałabym samolot, w tym czasie włączyłaby się muzyka, zatańczyłabym układ który wszyscy by znali i się do mnie dołączyli i wszystko zakończyło się przesłodkim happy endem. Nie stało się tak, moje życie potoczyło się zupełnie inaczej, bo całe szczęście Pan Bóg sprawuje nad nim pieczę.
Zapewne nie będzie to odkrycie roku,
ale życie nie jest jak w filmie,
jest o wiele piękniejsze.
Kochajmy marzycieli! Kochajmy marzyć!
Jak to mówiła moja babcia, że o marzeniach nie można myśleć, tylko trzeba im pomóc, by się spełniły.
Więc, o czym Ty marzysz? I dlaczego jeszcze nie zacząłeś pomagać marzeniom?
(uwielbiam i Emmę i Ryana!)
I może losy bohaterów, nie potoczyłyby się tak jak się potoczyły, gdyby patrzyli wspólnie w tym samym kierunku? Bo wspólne marzenia są o wiele piękniejsze
moje kolejne małe marzenie-
być posiadaczką takiej kobaltowej sukienki jaką ma Mia!
Ten film nie daje mi spokoju. Chyba w końcu go obejrzę :)
OdpowiedzUsuń