
Nie wiem co sprawia, że jednego dnia chce się coś zmienić małego w swoim życiu. Chyba sprawiają to osoby, które są postawione na mojej drodze życia. Moja ciocia, żona i matka, cicha bohaterka, osoba niezwykła w swej zwykłości, przez swoją dobroć, którą nosi w sercu.
Jak to niewiele potrzeba, by coś zmienić w drugim człowieku, wystarczy dobroć drugiej osoby. Dobroć, która podpowiada by COŚ zmienić. Coś mniej lub bardziej spektakularnego. Zacznijmy od tych rzeczy mniejszych, by z nich zbudować piękną katedrę. By to ona wzniosła się i na koniec życia mieć wspominać każdą postawioną cegiełkę, by po mieli co podziwiać.
bo dobroć ożywia
dobroć wskrzesza
dobroć jest nieśmiertelna
Dobroć innego serca musiała mi o tym przypomnieć o tym jaka dobroć jest ważna dla samej siebie. Że JA się jeszcze na tym świecie liczę. Ta dobroć przypomniała, że "może dla wszechświata nie jesteś ważna, ale ty stajesz się moim małym wszechświatem, gdy pytam się o twoje życie i słucham tego z uwagą". To uczucie, gdy ktoś z zainteresowaniem pyta się ciebie, a potem tego słucha jest uczuciem wymierającym. Wydawałoby się dość naturalne, a jednak już dzikie u nas, ludzi.
Tego brakuje. Pamiętajmy, że mamy dwoje uszu, a tylko jedne usta.
Słuchajmy dwa razy więcej niż mówimy.