niedziela, 21 maja 2017

Moja mała przygoda życia, czyli gap year

Moja mała przygoda życia, czyli gap year


  W sumie tak na dobrą sprawę nie planowałam gap year, pomysł zrodził się po tym jak zaczęłam studia, które zostawiłam po dwóch dniach. Nie były to moje wymarzone studia, lecz miały być przezimowaniem na pół roku, potem miałam napisać jeszcze raz maturę i dostać się tam gdzie już chcę. 
Nie była to łatwa decyzja, kurczę, kto rzuca studia po dwóch dniach? Dość szalone, bo co zrobić z tym czasem? Przecież nie będę tylko się uczyła do matury. Powiedziałam Panu Bogu, że ja w sumie nie wiem co robię, ale podejmuję taką decyzję, a Ty mi proszę pomóc, wypełnić ten czas. 
Pan Bóg znalazł mi pracę, nie musiałam czekać dłużej niż 3 dni. Zaczęłam się opiekować małym chłopczykiem. Moje pierwsze starcie z opieką nad dziećmi. Nigdy nie sądziłam, że się do tego nadaję. 

Postanowiłam, że ten rok będzie rokiem w końcu ruszenia tyłka z kanapy i zacznę spełniać marzenia i zacznę rozwijać i pielęgnować swoje talenty. I wiele zmieniło się przez ten rok, mogę rzecz, że moje życie wywróciło się do góry nogami. I jestem szczęśliwa. Nauczyłam się tego, że Pan Bóg wie lepiej i warto Mu zaufać. 


Praca

Zaczęłam się opiekować dziećmi. Na początku zajmowałam się chłopczykiem, który ma niecałe dwa latka. Teraz zajmuję się równie wspaniałą dziewczynką! 
Czego mnie nauczyły dzieciaki? Miłości! 

Miłość cierpliwa jest
Oj tak, czytanie po raz dziesiąty tej samej książki, tego samego dnia potrafi być męczące. Znoszenie wszelkich humorków. Kłótni, że trzeba zmienić papersa lub cokolwiek zjeść, czy założyć buty, po przecież kto wymyślił, że po ulicy chodzi się w butach, wiadomo, że lepiej na bosaka. 

Miłość to dawanie czasu. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że jest to marnowanie czasu. To poświęcenie uwagi w tym jak mały szkrab opowiada o tym co właśnie namalował, czy stworzył z plasteliny. O tym co przeżywa teraz, o jego wielkich sprawach. 

Miłość rozwija. Naprawdę nie wiedziałam, że dzięki tym Malcom mogę stać się taka kreatywna. Z bazy może powstać wielka forteca, z odkurzacza straszny potwór, który wciąga dzieci, z wózka piękna karoca. 

Dzięki nim, nie mogę doczekać się macierzyństwa, ale wiem też, że jeszcze wiele czasu do tego i wiele do wypracowania, by stać się najlepszą mamą. 
U
Czasem, kiedy już nie mam siły, a jestem przecież tylko opiekunką. To przychodzi do Ciebie ten mały człowiek. Chwyta twoją twarz w swoje małe łapki, patrzy się i mówi "ciociu, kocham cię

Miłość jest darem, na który możemy się otworzyć! 


Małe marzenia! 

Poszłam na kilka przesłuchań do chórów. Przyjęli mnie tylko do jednego, akurat tworzyli projekt edukacyjny w Teatrze Wielkim. Miałam tam mały zalążek profesjonalizmu przez pół roku. Bardzo się cieszę z tego czasu, wiele się nauczyłam i rozwinęłam się muzycznie. A też mogłam zobaczyć jak wygląda Teatr od innej strony, od tej bardziej technicznej! Kiedy słuchałam sobie przechodząc przez korytarz śpiewaków operowych, którzy akurat mieli próbę, kiedy mijałam tancerzy baletowych na korytarzu. Niesamowita przygoda;) 

Zaczęłam też i sama wykorzystywać swój talent, nagrałam kilka cołverów do szuflady:) 

(z mojego małego albumu)
Małe podróże wielkie i duże- polecam zobaczyć Norwegię! Jest przepiękna!



Co dał mi ten rok? 

Przede wszystkim to, że chce iść na studia,a nie, że dlatego, bo wszyscy idą. 
Sama przed sobą w końcu stanęłam w prawdzie, co ja tak naprawdę chciałabym robić ze swoim życiem, co bym chciała studiować. Ale o tym kiedy indziej ;) Na razie czekam na wyniki matur.

Kolejna rzecz. 
Pan Bóg wie lepiej. I to On jest większy od tego wszystkiego co się dzieje. I On chce mojego życia w obfitości. Nie biernego czekania i życia, tylko ruszenia w końcu tego tyłka z kanapy. W tym pomogła mi książka "Bóg w wielkim mieście", którą polecam. Ale o tym też może kiedyś coś skrobnę. 


Jak tak czytam teraz to wszystko, to ja tak naprawdę nic tu wielkiego nie opisałam, ale w moim życiu tak wiele się zmieniło. To był tak dobry czas. 

Jeśli ktoś się zastanawia nad taką przerwą to
polecam, całym sercem. 

poniedziałek, 1 maja 2017

Koalowa miłość

Koalowa miłość

Na to zaś wszystko [przywdziejcie] miłość, która jest spoiwem doskonałościA w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni. Słowo Chrystusa niech w was mieszka w [całym swym] bogactwie: z całą mądrością nauczajcie i napominajcie siebie, psalmami, hymnami, pieśniami pełnymi ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. A cokolwiek mówicie lub czynicie, wszystko [niech będzie] w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego.

Kol 3,14-17






Miłość.
Czym ona tak naprawdę jest? 
Jest piękną tajemnicą, którą odkrywamy przez całe życie. 

Dlatego nie będzie postu o miłości, bo ja o niej nic nie wiem
Szukam i uczę się jej 
kochając.


 w danym czasie staram się kochać tak mocno i tak dobrze jak tylko potrafię. 
Całe szczęście, 
że mogę każdego dnia robić to coraz piękniej. 
Przynajmniej się staram, choć bywa to różnie. Bo co to by było za życie bez miłości? 


A dlaczego koala na zdjęciu? Ona trochę symbolizuje to, czego się teraz uczę, że w kochając mam być w tym prawdziwa, szczera, czyli mam być sobą. 


zapomnij, że jesteś gdy mówisz, że kochasz
ks. Jan Twardowski

Copyright © 2016 Między słowami , Blogger